Książka pod tytułem „Poczwarka Doroty
Terakowskiej od lat gości w mojej bibliotece domowej. Była to pierwsza z tego
typu książek, którą zakupiłam nie wiedząc jeszcze że zostanę psychologiem i na
co dzień będę pracować z dziećmi z niesprawnością intelektualną w tym z dziećmi
z Zespołem Downa.
Książka ta jest dziełem zachwycającym i
wzruszającym. Opowiada historię Marysi, dziewczynki z Zespołem Downa, którą
pieszczotliwie mama nazywa Myszką. Metaforyka biblijna pojawia się w książce
wielokrotnie, między innymi nie przypadkowe są imiona jej rodziców (Adam i Ewa)
wątki te ukazują się także w pięknych fragmentach opisujących zabawy Myszki w
ogrodzie i jej sposób odczuwania przyrody. Autor od samego początku pokazuje,
że dla niego Marysia jest Darem Boga…wokół była ciemność. I wody.
Gęste, ciepłe, śluzowate (…) Darami Pana są ziemia, niebo, dzień i noc, kwiaty
i nasiona, drzewa, ptaki, myszy, węże, słonie, wichry, pioruny, tornada, wulkany
– i ludzie. Darami Pana też dzieci, gdy trzeba usprawiedliwić ich pojawienie
się na ziemi (…)”
Mama
dziewczynki początkowo pod wpływem partnera, decydują się zostawić dziewczynkę
w szpitalu lub oddać do specjalnego zakładu. Później jednak Ewa zmienia zdanie.
Adam obwinia żonę za chorobę córki i oddala się od rodziny, przejmując się tym,
co powiedzą inni. Ewa pomału akceptuje swoje dziecko, stara się je zrozumieć,
wgłębia się w temat choroby. Obserwujemy jednak bezradność, irytacja oraz
wyczerpanie matki, której świat zmienił się całkowicie. Wcześniej ’’idealny dom
i rodzina’’ teraz walka z całym światem i chorobą córki. Walka, dlatego, że
rodzice nie przyjmują do wiadomości, że ich dziecko jest chore i nie będzie
takie jak inne dzieci. Małżeństwo nie widzi jak ich córka jest wyjątkowa i jaki
dar ze sobą przynosi. Marysia to wyjątkowo bogate wewnętrznie dziecko, pełne
emocji i przeżyć. Mama dziecka z czasem zdaje sobie sprawę, że to właśnie
dzięki Myszce jej życie stało się lepsze, dom stał się cieplejszy. Przemiana
Ewy dzięki córce jest bardzo ważna, kobieta zaczyna dostrzegać piękno w
otaczającym ją świecie, w zwykłych rzeczach i w brzydocie. Nietykalny doskonale
wypielęgnowany ogród staje się zarośniętą łąką porośniętą
chwastami…..chwastami, które jak się później okazuje pięknie i intensywnie
pachną. Nagle to co do tej pory było ważne i doskonałe, stało się niczym w
porównaniu do rzeczy do dnia dzisiejszego nieistotnych. Dzięki Myszce świat jej
mamy zaczął żyć! Życiem prawdziwym i może nie doskonałym, ale jakże
intensywnym. Relacja taty z dziewczynką są całkiem inne.
Autorka pokazuje tu drugą stronę reakcji i odbierania przez człowieka choroby,
jaką jest Zespół Downa. Adam nie akceptuje córki i czuje do niej wstręt i
obrzydzenie. Jego ‘’idealny świat’’ zostaje zaburzony i pojawia się na nim
skaza…skaza, jaką trzeba ukrywać przed innymi czując poczucie wstydu. Bohater
za wszelką cenę chce dowieść samemu sobie, że to nie z jego winy ich dziecko
jest chore. Analizuje swoją rodzinę pod kątem genetycznym i stara się
udowodnić, że wina leży po stronie jego żony. Nadchodzi jednak moment, w którym
ojciec dowiaduje się, że miał brata z Zespołem Downa. Jego dotychczasowy świat
ulega całkowitej zmianie. Do mężczyzny dociera myśl, że Myszka jest darem od
Boga, darem, przez, który Bóg chciał coś mu przekazać.
Czas na ziemi kończy się dziewczynce zbyt wcześnie, Marysia umiera. Przy konającej dziewczynce jest dwoje ludzi, którzy już nie są tymi samymi osobami. Doświadczyli oni lekcji a zarazem dostali szansę na przeżycie życia tak jak każdy z nas powinien przeżyć. Życie, które nie zawsze jest doskonałe, które ma wiele ran i zarysowań, jednak te skazy i doświadczenia pozwalają nam żyć całym sobą. Te wszystkie ciężkie chwile w naszym życiu, sprawiają, że jesteśmy lepszymi ludźmi. Ludźmi, którzy doceniają każdy dzień, każdy poranek, słońce na niebie, ptaki za oknem, uśmiech swojego dziecka.
Książkę tą warto przeczytać. Ukazuje ona jak wiele dobrego mogą dać nam osoby z Zespołem Downa. Od nich uczymy się spoglądać na świat z innej perspektywy. Sama z własnego doświadczenia wiem, że ich świat jest kolorowy i dobry. Bycie przy nich daje mi ogromną radość, za każdym razem pokazują mi, co w życiu jest ważne i na co powinnam zwracać większą uwagę. Jestem wdzięczna, że na co dzień mam kontakt z osobami z Zespołem Downa. Dzięki nim spoglądam na świat całkiem inaczej.
Czas na ziemi kończy się dziewczynce zbyt wcześnie, Marysia umiera. Przy konającej dziewczynce jest dwoje ludzi, którzy już nie są tymi samymi osobami. Doświadczyli oni lekcji a zarazem dostali szansę na przeżycie życia tak jak każdy z nas powinien przeżyć. Życie, które nie zawsze jest doskonałe, które ma wiele ran i zarysowań, jednak te skazy i doświadczenia pozwalają nam żyć całym sobą. Te wszystkie ciężkie chwile w naszym życiu, sprawiają, że jesteśmy lepszymi ludźmi. Ludźmi, którzy doceniają każdy dzień, każdy poranek, słońce na niebie, ptaki za oknem, uśmiech swojego dziecka.
Książkę tą warto przeczytać. Ukazuje ona jak wiele dobrego mogą dać nam osoby z Zespołem Downa. Od nich uczymy się spoglądać na świat z innej perspektywy. Sama z własnego doświadczenia wiem, że ich świat jest kolorowy i dobry. Bycie przy nich daje mi ogromną radość, za każdym razem pokazują mi, co w życiu jest ważne i na co powinnam zwracać większą uwagę. Jestem wdzięczna, że na co dzień mam kontakt z osobami z Zespołem Downa. Dzięki nim spoglądam na świat całkiem inaczej.